
Farbowanie naturalne brzmi zachęcająco bo jest nietoksyczne, uzyskuje się dzięki niemu ciekawą paletę barw i hm…w jakimś stopniu przekazuje tkaninie właściwości zdrowotne(przy założeniu że ta roślina takowe ma) wybranego składnika farbującego. Po przeczytaniu opisu procesu jak wykonuje się farbowanie, myślę że większości osób zapał maleje do zera. Za dużo z tym roboty. Wydzieliłabym w tej czynności pięć faz: 1. oczyszczenie tkaniny/wełny (z substancji które pozostały po procesie produkcyjnym) 2. zaprawienie (przygotowanie tkaniny/wełny aby była bardziej podatna na farbowanie) 3. wydobycie koloru z rośliny 4. farbowanie 5. płukanie. (Niektóry łączą zaprawianie z farbowaniem w jeden etap.)
Przy moim farbowaniu kierowałam się głównie wskazówkami pani Sashy Duerr. Do koloryzacji wybrałam czerwoną kapustę bo o tej porze roku jest łatwo dostępna, ma przystępną cenę, można uzyskać dzięki niej ładne kolory, a jej nadmiar można zjeść. Pięcioetapowy proces wyglądał u mnie następująco:
1. Dwustu gramowy kawałek stuprocentowej bawełny wyprałam ręcznie z mydłem o prostym składzie(miało być PH neutralne. czy było? nie wiem). (Jest też sugestia że bawełnę powinno się wygotować 1-2 godziny z sodą kalcynową, ale postanowiłam uprościć sobie życie i pominąć tą dobrą radę).
2. Rozpuściłam trzy łyżeczki aluminium sulfate w słoiku z gorącą wodą. Rozrzedziłam tą solucję w dużym słoju z ciepłą wodą, następnie umieściłam tam wypraną tkaninę. Zamieszałam wszystko razem i odstawiłam na noc.
3.Poszatkowałam kapustę. Zalałam wodą. Doprowadziłam do wrzenia. Gotowałam z 50minut. Przelałam płyn przez sito aby uzyskać ciecz bez kawałków kapusty.
4. Tkaninę wypłukałam w czystej wodzie i włożyłam ją do gara z płynem po kapuście. Gotowałam całość przez 1 godzinę mieszając co jakiś czas zawartość. Następnie przelałam wszystko do słoja i odstawiłam na noc.
Kolor wody intensywnie niebieski. Tkanina wygląda ładnie na tym etapie. Intensywny zapach kapusty zupełnie nie pasuje do tego obrazka
5. Wypłukałam tkaninę w zimnej wodzie z odrobiną mydła. Zostawiłam do wysuszenia.
Wynik: jasnoniebieska tkanina z delikatnymi przebarwieniami. Kapusty nie da się wywąchać 🙂
Zdjęcie nie najlepiej oddaje kolory, ale ciężko wyłapać słoneczne chwile w tym zimowym okresie.
W dalszej niesprecyzowanej przyszłości, chcę z tego materiału uszyć poduszkę do spania wypełnioną łuskami ziaren z I love grain. Martwi mnie tylko, że to co było zaletą w kapuścianym kolorze w trakcie farbowania, nadal funkcjonuje. Czerwona kapusta jest wrażliwa na PH, więc możemy łatwo zmienić kolor: dodając sody – uzyskamy odcień zielonkawy, dodając octu – uzyskamy odcień różowy. Teraz weźmy pod uwagę taki scenariusz: Idę spać. Twarz przetarłam tonikiem z kwasami. Rano moja poduszka ma różowe plamy. Prawdopodobne? Tak mi się wydaje.
Ideologicznie jestem za naturalnym farbowaniem. Jeżeli wezmę pod uwagę: czas, przyjemność wykonywanego procesu i kontrolę nad docelowym kolorem to zdecydowanie wolę farbowanie syntetyczne.